Michał Cetnarowski – Cyberpunk
Na początku jesteśmy świadkami aukcji internetowej w przyszłości. Następnie śledzimy rutynowe poczynania bohaterki. Akcja dzieje się w odległej przyszłości, więc możemy zaobserwować zmiany jakie nastąpiły od naszych czasów. Internet (a raczej dwie jego odmiany, Usenet i Profinet) jeszcze bardziej niż dziś, zawładnął każdym aspektem życia. Nazwa opowiadania określa jego przynależność gatunkową, niestety nie mam porównania z innymi pracami z tego nurtu, gdyż nie jestem jego fanem. Nie wiem więc na ile świat przedstawiony jest typowy dla tego gatunku. Opowiadanie ciężko się czyta, obecne są m.in. notki z blogów i kawałek lekcji szkolnej o rozwoju sieci. Jako że nie orientuję się za bardzo w tym temacie, było, to dla mnie niezbyt zrozumiałe. Mamy też notkę o rozwoju człowieka i kultury „ponowoczesnej”. Cały czas też gdzieś przebija się motyw zbliżającej się asteroidy, która może uderzyć w ziemię. Miałem nadzieję, wręcz byłem przekonany, że motyw ten jest ważny, że zostanie rozwinięty w trakcie opowiadania, tym bardziej że opowiadanie pochodzi ze zbioru „Rok po końcu świata”. Czytałem jednak kolejne strony, a nic się nie działo. To nie tylko zmarnowany motyw i potencjał, ale coś więcej. Ja, jako czytelnik, czuję się oszukany. To tak jakby ktoś pokazał wam tort i powiedział „na wierzchu jest polewa z cyberpunku, ale wewnątrz kryje się, cudowne, nadzienie postapokaliptyczne”, a okazało by się ze wewnątrz jest.. no właśnie, co? Opowiadanie mogło być postapokaliptycznym cyberpunkiem, a jest przegadaną opowiastką o przewidywanych zmianach technologiczno-społecznych. Wizja ta nie jest ani szczególnie prawdopodobna ani tym bardziej ciekawa. Przed ostatni akapit sprawił, że serce zabiło mi mocniej. Miałem, uzasadnioną, nadzieję, że w ostatnim akapicie opowiadanie w moich oczach zyska co najmniej pół oceny. Niestety i tym razem się zawiodłem. Zakończeniu brakuje mocy, wstrząśnięcia czytelnikiem, które zostało zasugerowane akapit wcześniej. Jednym słowem: zmarnowany potencjał. Jeżeli czytacie moje opinie, to być może wiecie, że takich prac nie lubię najbardziej. Na początku czytało się całkiem dobrze, opowiadanie rozbudzało nadzieje, by na końcu ich nie zaspokoić. 3/6
Anna Kańtoch – Człowiek nieciągły
Na początku dostajemy opis pięknej dziewczyny. Później, jednak zaczyna się jazda bez trzymanki po krainie dziwności, niezwykłych pomysłów i wspaniałego języka. Bohater jest wyjątkowy, ma problem z „ciągłością”, on sam sprzed kilku dni, czy nawet minut, to całkiem inna osoba niż obecnie. Ten koncept został wykorzystany bardzo dobrze. Przed lekturą miałem duże obawy. Opowiadanie pochodzi z antologii „Pożądanie”, reklamowanej jako „Antologia opowiadań miłosnych, zmysłowych, erotycznych i dziwnych”. Chciałem zostawić to opowiadanie na później, bo opis ten podziałał na mnie niezwykle odpychająco, jedynie słowo „dziwnych” dawało małą iskierkę nadziei. Dodatkowo potęgował to fakt, że, musze przyznać to ze wstydem, nie czytałem wcześniej nic Kańtoch i nie wiedziałem czego się spodziewać. Jednak już po pierwszych stronach opowiadania poczułem przemożną chęć podzielenia się z autorką moimi pieniędzmi. Dobrze więc, że posiadam dwa jej ebooki z niedawno zakończonego pakietu bookrage. Tym razem o fabule napisałem mniej niż zwykle, gdyż jest ona zaskakujące i niezwykle trudno napisać cokolwiek o niej nie spoilerując. W trakcie lektury czeka nas kilka zaskoczeń, kiedy już myślimy że wszystko się unormowało nagle wyskakuje, jak diabeł z pudełka, coś nowego. Zakończenie zaś jest świetnym zwieńczeniem tego bardzo dobrego opowiadania. 5+/6
Errata: okazało się, że jednak czytałem wcześniej Kańtoch. Dokładnie „Duchy w maszynach” z antologii „Jeszcze nie zginęła”. Jednak opowiadanie kompletnie nie zapadło mi w pamięć. Mimo że zdobyło Zajda w 2010 roku, to nawet po przejrzeniu go nie wiem o czym było. Całkowita amnezja. Z tym opowiadaniem będzie jednak inaczej, bardzo zapada w pamięc.
Ann Kańtoch – Okno Myszogrodu
Kolejne opowiadanie Kańtoch i kolejny problem z, choćby pobieżnym, zarysowaniem fabuły. Może napiszę coś o tle? Akcja dzieje się w Krakowie, głównie w dzielnicy biedy. Czas można by sprecyzować na podstawie podanych danych, ale, że nazwy fabryk za wiele mi nie mówią, więc poprzestańmy na tym, że dzieje się w przeszłości. To teraz o bohaterze i już z górki! Więc bohatera poznajemy w momencie kiedy wrzuca on ciało człowieka do rzeki. Dowiadujemy się też, że nie wychował się w dzielnicy biedy i wspomnienia lepszych czasów bardzo mu ciążą. To tyle jeżeli chodzi o fabułę. Trochę, dlatego że nie chcę, nawet przez przypadek, nic zaspoilerować, ale głownie z tego powodu, że skończyły mi się już notatki. Atmosfera opowiadania jest okropnie, potwornie, przeszywająco, dołująco, obezwładniająco smutna. Autorka mistrzowska oddała, za pomocą słów, beznadzieję i przytłoczenie codziennością. Może właśnie, dlatego, żeby trochę odreagować, ta ocena ma trochę głupkowaty wydźwięk, musicie mi wybaczyć. Napisać, że zakończenie idealnie pasuje do opowiadania i jest równie świetne, to nic nie napisać. Zachęcam każdego do zapoznania się z tym arcydziełem krótkiej formy, tym bardziej, że jest dostępne za darmo. 6/6
Paweł Majka – Grewolucja
To kolejne opowiadanie z gatunku cyberpunk. Akcja więc dzieje się w przyszłości, w której to ludzkość przeszła zmiany społeczne, spowodowane rozwojem technologicznym. Modyfikacje (nawet mózgu), są powszechne, a sieć odbiera się bezpośrednio przez mózg właśnie. Bohater jest skupiaczem, przedstawicielem cenionego zawodu, zrzeszającego ludzi potrafiących skupić się nad pojedynczymi danymi w ich powodzi, jaką niesie ze sobą sieć przyszłości. Do biura, w którym pracuje przychodzi klientka i prosi o odnalezienie jej zagubionego syna. Oczywiście, nie da się uniknąć porównań do innego cyberpunkowego opowiadania z tego zbioru, czyli „Cyberpunku”. W jednym i drugim opowiadaniu sieć odgrywa wiodącą rolę. Tu, jednak podobieństwa się, na szczęście, kończą. W Grewolucji mamy nie tylko zarys zmian społeczno-technologicznych, ale również interesującą fabułę. Same zmiany też są zarysowane i wymyślone ciekawiej. W świecie opowiadania, osiągnięcia, questy itp. znane z gier, opanowały życie. Poderwiesz dziewczynę? Dostajesz exp. w kategorii „podrywacz”, i tak dalej. Jest to ciekawy koncept. Do tego całość wydaje się bardziej wiarygodna niż w „Cyberpunku”. Jednak znowu, podobnie jak w opowiadaniu Cetnarowskiego, zmarnowano potencjał na mocne i zapadające w pamięć zakończenie. Gdyby było one inne wystawiłbym zapewne 4+, a może nawet 5-, jednak w przypadku, kiedy jest ono jakie jest, wystawiam 4.
Piotr Mirski – Drobnoustroje
Opowiadanie zaczyna się sceną ukazującą parę przed snem. Następnie dowiadujemy się również, że kobieta jest w ciąży, a jej chłopak, aby zapewnić im utrzymanie, para się zawodami takimi jak publicysta-freelancer i copywriter-freelancer (zasugerowane jest również, że i po kulturoznawstwie można znaleźć pracę w zawodzie, dzięki czemu wiemy, że to na pewno fanastyka 😉 ). W opowiadaniu mamy dwa, pozornie niezwiązane ze sobą, wątki, miałem nawet podejrzenie że dzieją się one w różnych światach, tak duży jest dualizm fabuły i rozdźwięk między jej składnikami. Co jednak nie powinno być zaskoczeniem wątki te okazują się mieć punkty styczne. Za rozwiązanie akcji, które przyznam lekko mnie zaskoczyło, spodziewałem się czegoś innego, należy się opowiadaniu duży plus. Autor tworzy też ciekawe koncepty, za pomocą których porusza interesujące i, potencjalnie, ważne tematy. Jednak zdaje się tylko muskać ich powierzchnię, pokazując i skupiając się na tym co na wierzchu. 4-
Marcin Podlewski – Edmund po drugiej stronie lustra
Nie będę się pochylał nad fabułą, ponieważ jest ona tylko pretekstem do pokazania świata przedstawionego. Jest przewidywalna (może poza zakończeniem, chociaż, to też wykorzystywany wiele razy schemat), nic nie wnosząca, pretekstowa i wydaje się „pusta”. Za to świat jest ciekawszy. Otóż wszystko jest w nim na odwrót. Zło jest traktowane jak dobro, religią państwową jest satanizm, a kontakty międzyludzkie regulują statystyki. Nie wiadomo dokładnie jak ludzie je zdobywają, wiadomo za to, że można nimi płacić, nawet za morderstwo. W chwili kiedy kogoś zabijemy jego statystka odejmowana jest od naszej, jeżeli wylądujemy na minusie, to trafiamy do obozu i przerabiani jesteśmy na mydło.. Odważne i niepotrzebne nawiązanie. Jeżeli miało zaszokować, to nie osiągnęło zamierzonego celu. Zresztą, cały świat powinien być niby mroczny, a tego się w ogóle nie czuje. Brakuje też wyjaśnienia w jakim sposób doszło do powstania takiego państwa (świata?), gdyż mamy dowody, że to kolejny etap ewolucji rzeczywistości jaką znamy. Podsumowując, koncept świata może i ciekawy ale całkowicie niewykorzystany. Można by przedstawić go dużo lepiej, a przede wszystkim umiejscowić w nim jakąś ciekawą fabułę. Opowiadanie zdobyło główną nagrodę w konkursie literackim Nowej Fantastyki, moim zdaniem nie zasłużenie. Lepsze są m.im. „Drobnoustroje”, które w tym samym konkursie zdobyły tylko wyróżnienie. 3
Wojciech Szyda – Popiołun
Miejscem akcji jest miasto które zamieszkują ptakoludzie. Miasto to jest melancholijne i dekadenckie. Poznajemy je dzięki Feniksowi, mistrzowi zapasów w Lidze Śmierci. Jak sama nazwa wskazuje w walkach w niej tylko jeden ptakoczłowiek wychodzi żywy. Drugą bohaterką jest Szpulka, legendarna tancerka, obracająca się w koło swojej osi tak szybko, że nie widać nagości. Fabułę napędza wątek kryminalny. Niestety, opowiadanie nuży, a fabuła jest w większości przewidywalna. W pewnym momencie myślałem że jest metaforyczna, następnie jednak wszystko było ordynarnie podane na tacy. Co należy zaliczyć na plus, to przybliżenie początków miasta. 3+
Anna Kańtoch bez dwóch zdań napisała dwa najlepsze opowiadania w tym zbiorze. Bardzo różne od siebie, ale oba świetne. Jeżeli miałbym na kogoś głosować, to chyba na Okno Myszogrodu.